Obóz, j. Pluszne, lipiec 1987:

Obóz zorganizowaliśmy przy zgrupowaniu jednego ze szczepów z Mokotowa nad zatoką jeziora Pluszne. Miejsce dzikie i niedostępne. Rozbicie obozu w tym miejscu było wyzwaniem. Między innymi z uwagi na lokalizację obóz był podzielony na dwa etapy w pierwszym tygodniu była pionierka i staże w drugim kurs na pierwszą gwiazdkę. Znowu nie było prądu więc butle ładowaliśmy parę kilometrów od obozu w leśniczówce. Mieliśmy także pierwszy raz na obozie drugą sprężarką, nową spalinową Gerę. Po raz pierwszy na obozie szkoliliśmy osoby spoza klubu. Działo się to w ramach współpracy i wspomagania Harcerskich Klubów Podwodnych, których było w Polsce kilka. Wówczas od paru lat współpracowały one ze sobą i nawet myślano o powołaniu czegoś w rodzaju federacji, na kształt federacji Akademickich Klubów Podwodnych.

Zdj. 1 Kolumna transportowa w drodze na miejsce obozu. A w szczegółach – żuk złapał gumę. Zwracają uwagę nowe barwy samochodów klubowych. Jest to chyba jedyne zachowane zdjęcie, na którym nasze samochody wyglądają bojowo. Gdy dojechały na miejsce obozu służyły do wytyczenia i przetarcia drogi do obozowiska przez dziewiczy las. Po tym zadaniu ciężko było je rozpoznać.

Zdj. 7  i 8 Na zdjęciu Pangut pierwszy lekarz klubowy, postać legenda.

Zdj. 13 Baran mieszkał u leśniczeg,o gdzie stała nasza sprężarka. Muflon przyjeżdżał ładować butle.

Zdj.14 i 15 Zdjęcie dokumentujące moment odpalenia po raz pierwszy nowej klubowej sprężarki.

Zdj. 16 Robert w tym czasie był w klubie magazynierem i był to chyba jedyny czas kiedy magazyn klubowy pracował jak szwajcarski zegarek.

Zdj. 17 Pomysł na dwuwarstwowy skafander chroniący piankę przed urazem. Ten patent sprawdzał się przy nurkowaniu jaskiniowym.

Zdj. 20 i 21 Niepowtarzalną w historii klubu budowlą był pomost. Był wielki i groźny. Na zdjęciu wygląda jakby się zawalił ale to pozory. Jego falisty kształt był zamierzony. Obniżenie miało ułatwiać wejście ze sprzętem do wody, ale najlepiej służyło opalaniu.