Wyspy Brzozowe 1987

W sierpniu 1987 roku braliśmy udział w polsko-radzieckiej wyprawie poszukiwawczej na jeziorze Resko, organizowanej przez stronę polską. Rok później gościliśmy z rewizytą na wyprawie radziecko-polskiej organizowanej przez Leningradzką Wojenno-Morską Bazę. Wyprawa, podobnie jak rok wcześniej, w Polsce miała bardzo rozbudowaną oprawę. Tym razem z oczywistych względów oprawa musiała być większa. Ideologicznie również była mocno podbudowana. W 1944 roku, w czasie wojny ojczyźnianej, na froncie niemiecko -fińskim trwało natarcie oskrzydlające miasto Wyborg. Jednym z elementów natarcia był desant i zajęcie Wysp Brzozowych w Zatoce Fińskiej. W czasie desantu jakaś część łodzi desantowych i kutrów zatonęła. Nie wszystkie miejsca zatonięcia były znane, jak również nie była znana dokładnie ilość zatopionych jednostek. Nasza wyprawa miała za zadanie je odnaleźć.

Oprócz wojskowych floty bałtyckiej, po stronie radzieckiej w wyprawie brał udział Woroneski Klub Płetwonurków, mający doświadczenie w odnajdywaniu pamiątek drugiej wojny światowej. Stronę polską reprezentowała dwudziesto-osobowa grupa płetwonurków-harcerzy, dowodzona przez Borysa Waszkiewicza, w której to znajdowali się członkowie naszego klubu.

Podczas trzytygodniowych poszukiwań przeczesano olbrzymi rejon wokół wybrzeży wysp. Niestety efekty prac były więcej niż mierne, na dodatek zmienna pogoda i falowanie nie przekładało się na entuzjazm załóg jednostek poszukiwawczych. Dlatego też pozytywnie została przyjęta propozycja rzucona przez kapitana statku poszukiwawczego, żeby zanurkować na znanym jemu wraku, znajdującym się blisko rejonu poszukiwań. Wrakiem tym okazał się pancernik Gangut, który w roku 1898 zatonął po wejściu na nienaniesioną na mapach skałę.

Pancernik Gangut był jednostką nietypową, przeznaczoną specjalnie na Bałtyk. Był zaprojektowany tak, by mieć silniejsze uzbrojenie niż pancerniki niemieckie i zanurzenie poniżej 6,7 m.

Trzeba powiedzieć, że w efekcie nie był to okręt udany. Zanim wszedł do eksploatacji, długo dokonywano w nim poprawek i zmian. W czasie próbnych rejsów zgłaszano usterki. Najpoważniejszą była nieszczelność grodzi. To ona przyczyniła się między innymi do zatonięcia okrętu po wejściu na podwodną skałę. 12 czerwca 1897 roku, o godz. 21.40, po dwóch i pół godzinnej walce o uratowanie statku, pancernik zatonął. Zdążono ewakuować całą załogę oraz zabrać wszystkie cenne rzeczy. 

Niedługo po katastrofie podjęto próby wydobycia pancernika. Udało się go nawet lekko obrócić na stępce, ale duża miąższość dna i silna adhezja utrudniała pracę i podwajała koszty wydobycia. W rezultacie zrezygnowano z podniesienia jednostki. Zdemontowano część uzbrojenia a w którymś momencie wrak posłużył jako miejsce szkolenia nurków-minerów. Wojna rosyjsko-japońska i rewolucja 1905-1907 przyczyniły się do tego, że o wraku zapomniano.

No i teraz pojawiliśmy się my, na nowo odkrywając wrak. Ponieważ zbliżał się koniec naszej wyprawy a spektakularnych sukcesów nie było, postanowiono wydobyć z Ganguta jak najwięcej „pamiątek”.

Najpierw przeprowadzona została szczegółowa inwentaryzacja z wykorzystaniem nurka klasycznego, dzięki czemu można było telefonicznie uzyskiwać informacje na bieżąco co dzieje się pod wodą.  Znaleziono kilka kół sterowych, elementy drabin i relingów, tabliczki znamionowe armat a nawet całe działo, którego jednak mimo prób nie udało się wydobyć. Wszystkie wydobyte elementy zostały rozdzielone jako suweniry pomiędzy ważne osoby i instytucje, które przyczyniły się do organizacji ekspedycji. Obdarowane zostało dowództwo floty w Leningradzie, muzeum w Kronsztadzie,  Centralne Muzeum Wojenno-Morskie oraz inni a między innymi nasz klub, który dostał część relingu z pancernika. Trzeba dodać, że to nie byle jaka część, bo jest to pięknie toczony, z ozdobami, słupek wykonany z mosiądzu. Wszystkie elementy wyposażenia jak relingi, uchwyty, trapy, drabiny wykonane były z mosiądzu i tu zaczyna się nowa, ta gorsza część historii. Odkryty przez nas na nowo wrak stał się sławny. Jako łatwo dostępny (leży na 30m) stał się miejscem pielgrzymek płetwonurków wszelkiej maści. Stał się też miejscem szabru na gigantyczna skalę, organizowanym przez mafijne firmy złomiarzy, z którymi do dziś straż wodna nie jest w stanie sobie poradzić. Gangut znika w oczach i teraz okazuje się, że nasze trofiejne pamiątki niedługo będą jedynym śladem po pancerniku.

Na jednym ze zdjęć widzimy Zbyszka Kuśnierza – Dziadka, szykowanego do zejścia w klasyku na Ganguta.

Na innym zdjęciu Bogdan trzyma tabliczkę zdjętą z jednego z dział informującą, że działo wykonała 84-ta stalownia Obuhowa w roku 1892.

Nasze nurkowania, pomijając stroje nurka klasycznego, wykonywane były z użyciem aparatów powietrznych AWM-7. Była to oryginalna radziecka konstrukcja, niepodobna do innych stosowanych wówczas na świecie. Był to zestaw składający się z dwóch butli siedmiolitrowych i automatu o stopniach rozdzielonych. Można go było stosować zakładając na plecy zaworami w dół albo zaworami w górę.  Model zakładany zaworami do góry miał bardzo oryginalny zawór rezerwy, z naciąganą sprężyną spustu. AWM miał też wersje zimową, z maską pełno-twarzową. W tej masce niesamowite były zawory wylotowe powietrza. Załączam zdjęcie tej maski bo to rzadkość.