Bułgaria 1985

Trzy razy organizowaliśmy wyjazdy do Bułgarii. Największy z obozów miał miejsce w 1985 roku. Organizowaliśmy go wspólnie z zaprzyjaźnioną drużyna czerwonych beretów z Pragi Północ.

Obóz był rozbity na kampingu w okolicach Sozopola, prawie na plaży. Było ciasno a dokoła kłębił się tłum wczasowiczów. Przyjechaliśmy pociągiem z Warszawy do Burgas. Podróż trwała trzy dni. Sprzęt nurkowy i namioty jechały samochodem. W ramach promocji dostaliśmy z fabryki w Starachowicach nowego Stara z kierowcą na czas trwania całego obozu.

Zabraliśmy nową sprężarkę, ale butle i automaty wzięliśmy najstarsze jakie mieliśmy, dlatego na zdjęciach królują automaty Mors. Wynikało to z tego, że generalnie w Bułgarii był zakaz nurkowania i obawialiśmy się konfiskaty sprzętu. W Warszawie co prawda otrzymaliśmy z ambasady Bułgarskiej pismo zapewniające nas, że możemy nurkować, ale nasz wywiad mówił co innego.

Miejscową milicję nasze pismo z ambasady nie wzruszyło, powiedzieli: nurkować nie można i odesłali nas do straży granicznej w Sozopolu. Ichni WOP odesłał nas do dowództwa floty w Burgas a Bułgarska  Marynarka Wojenna wysłała nas do Warny, do sztabu Układu Warszawskiego. Tam wyrzucili nas za drzwi, więc wróciliśmy na kemping i oświadczyliśmy, że mamy zgodę od samego generała. Już do końca pobytu nikt nie śmiał nas zaczepić.

Obóz miał wszystkie cechy obozu stacjonarnego, łącznie z bramą wejściową. Codziennie odbywała się gimnastyka i apele poranne. Występowaliśmy w mundurach a jako że obóz był zarejestrowany jako zagraniczny obóz ZHP, na naszych rękawach mieliśmy naszyte godło z orłem.

Program obozu oprócz nurkowania był urozmaicony. Urządzaliśmy piesze wycieczki po zabytkach okolicy.

Pracowaliśmy społecznie w ramach współpracy Polsko-Bułgarskiej w bułgarskim PGR-ze.

Raz urządziliśmy wyjazd nad jezioro w górach, które na mapie wyglądało całkiem interesująco, ale w rzeczywistości okazało się mocno wyschniętym stawem. Fakt ten stwierdziliśmy dopiero jak wyładowaliśmy sprzęt i samochód odjechał, tak więc pozostało nam urocze kilkudniowe biwakowanie wśród pól i pasących się owiec.

 

Nurkowania w morzu urządzaliśmy z klifów skalnych, którymi wybrzeże Bułgarskie na południe od Burgas jest upstrzone. Problem był z wejściem i wyjściem z wody a wędrówka po skałach z butlami na plecach i na bosaka była standardem. Ale sam pobyt pod wodą był ekstra. Trzeba pamiętać, że nie bardzo mieliśmy skalę porównań, gdyż dla większości z nas były to pierwsze nurkowania w wodach o widoczności 10-15m.

Z tego obozu powstał film na taśmie 8 mm z scenami nakręconymi na powierzchni a także pod wodą przy pomocy obudowy sprokurowanej z maski nurkowej i torby foliowej. Film ten można zobaczyć w archiwum klubowym pod nazwa „Wanda na 8 mm”

Komendantem obozu był niezapomniany „Dziadek”, czyli Zbyszek Kuśnierz, który twardą ręką trzymał w ryzach całe towarzystwo, a nie było łatwo. Na tym obozie Dziadek zadziwił wszystkich namiętną konsumpcją rapan, no ale butelka wina kosztowała jeden lewa.