Jezioro Dziekanowskie, czerwiec 1979

Do roku 79 nasze kursy na pierwszą gwiazdkę CMAS organizowaliśmy tak, by kończyły się w czerwcu. Na obozach klubowych, które organizowaliśmy, w lipcu prowadziliśmy tylko nurkowania stażowe. Cześć zajęć kursowych z aparatami odbywała się na krytym basenie Legii, natomiast nurkowania na wodach otwartych przeprowadzaliśmy na Zegrzu albo na Jeziorze Dziekanowskim, w systemie, który dziś nazywa się weekendowym. Zajęcia na Dziekanowskim miały kilka plusów. Jezioro było blisko Warszawy, miało dość dobrą widoczność i ciekawe ukształtowanie dna a głębokość 10 m była wystarczająca do prowadzenia szkoleń. Bliskość Warszawy była istotna z uwagi też na to, że nie dysponowaliśmy żadnym środkiem transportu. Sprzęt i butle braliśmy z magazynu klubowego, który był wówczas w LO nr 7 na Wawelskiej. Jechaliśmy tramwajem na AWF, gdzie w klubie AKP Cipiór nabijaliśmy butle a następnie z dworca PKS Marymont jechaliśmy do Dziekanowa Polskiego. Nurkowania prowadziliśmy na południowym krańcu jeziora. Był tam łatwy dostęp do wody i malownicze łąki. Na tych pierwszych kursach zrodziła się potrzeba jakiegoś uhonorowania adeptów na zakończenie szkolenia. Powszechne było pasowanie płetwą, my dodaliśmy toast wznoszony wodą z jeziora. Niech was nie zmyli etykieta na widocznej na zdjęciach butelce. W rzeczywistości była tam woda pobrana z nad mułu, na dziesięciu metrach jeziora. Popularnie zwaliśmy ją Dziekanką. Tu kursanci piją ją w eleganckich kielonkach podawanych na płetwie. Zdarzało się, że trzeba było ją wypić z maski, było jej wówczas więcej i zdecydowanie dłużej się ją czuło.

Po 79 roku już nigdy nie prowadziliśmy zajęć szkoleniowych na jeziorze Dziekanowskim, natomiast przez wiele lat w tym samym miejscu na początku lat dziewięćdziesiątych, w święta Bożego Narodzenia robiliśmy nocne nurkowania pod lodem. Miały one charakter klubowej wigilii. Przy przeręblach rozpalaliśmy na lodzie ogniska i było bardzo wesoło. Niestety, z czasem jezioro przestało w grudniu zamarzać a śnieg padał coraz rzadziej, więc zamieniliśmy  tradycyjne podlodowe nurkowanie wigilijne na tradycyjne topienie choinki, ale to już inna historia.