Koszarka, czerwiec 1978:

Przez jakiś czas współpracowaliśmy z ośrodkiem SWOS nad Zalewem Zegrzyńskim. Wynikało to z faktu, że kilka osób z tego ośrodka kończyło u nas kursy. W czerwcu 1978 roku zatonęła ośrodkowa koszarka (statek bez napędu z pomieszczeniami do mieszkania). Spora jednostka z dwoma pokładami, przez niefrasobliwość załogi wzięła i utonęła. Na dodatek ponieważ stała blisko brzegu osiadła na dnie w ten sposób, że rufa i kadłub do połowy wystawał z wody a druga polowa i dziób był całkowicie pod woda. Zapytano nas czy moglibyśmy spróbować podnieść ten statek. A my, jako że nie mieliśmy pojęcia jak to zrobić, zgodziliśmy się. W słoneczny czerwcowy weekend sporą ekipą, obładowani sprzętem zjawiliśmy się w Zegrzu. Przytomnie wynajęliśmy człowieka z wydajnymi pompami wodnymi gdyż podejrzewaliśmy, że będzie przydatny. Bardzo starannie na macanego, bo widoczność była zerowa, zrobiliśmy podwodną inwentaryzację kadłuba by zorientować się czy jest szczelny. Odkryliśmy, że grodzie w kadłubie są otwarte. Weszliśmy do środka i pozamykaliśmy je. To, że udało się wejść pod wodą do środka i je pozamykać dziś wydaje mi się cudem, w każdym razie mieliśmy niesamowite szczęście, że nikt z nas tam nie został. Gdy najęty człowiek uruchomił pompy koszarka drgnęła i zaczęła powoli się podnosić. Niestety dziób ciągle był pod wodą gdyż pierwszy przedział miał luk dziobowy całkowicie otwarty a pokrywy luku nie było. Wpadliśmy na pomysł żeby od spodu pod wyłaz wsadzić pneumatyczna tratwę ratunkową, którą posiadaliśmy. Liczyliśmy, że gdy uda nam się ją wepchnąć do kadłuba i napompować, zatka ona otwór i jednocześnie zwiększy wyporność dziobu. Jednak planów nie udało się zrealizować, bo nagle człowiek od pomp oświadczył, że ma proszony obiad, musi iść a pompy zabiera. Nie było szans na dyskusję. Pompy zostały wyłączone, statek majestatycznie znowu pogrążył się w zalewie zegrzyńskim a my zwinęliśmy się do domu. Nigdy już nie wróciliśmy do tematu SWOSowskiej koszarki.