Obóz, Babięta wielkie, lipiec 1984:

Po raz drugi zorganizowaliśmy obóz nad „Babantem”. Tym razem w kooperatywie  z Wydziałem Zabezpieczenia  Stołecznego USW, którego dowódcą był kpt. E Misztal. Widoczność w jeziorze zaczęła się psuć i wiedzieliśmy, że trzeba szukać nowego miejsca pod kolejny obóz. Słabe warunki pod wodą sprawiły, że szkolenie i nurkowania były ciężkie. Nie odzwierciedlają tego zdjęcia, które zostały wykonane podczas jednej przerwy w zajęciach. Zdjęcia robił Zbyszek Śpiewak swoją imponująca lustrzanką 6×7. Na kilku zdjęciach są uchwycone sceny z współzawodnictwa obozowego, jak przeciąganie liny; kadra kontra reszta obozu czy wspólne skoki zastępu na skakance. Na kilku kadrach członkowie obozu uwidocznieni są w granatowych uniformach. Jako klub ZHP mieliśmy obowiązek noszenia mundurów a z racji przynależności do Harcerskiego Ośrodka Wodnego powinniśmy nosić mundury wodniackie. Z bluzami i czapkami instruktorskimi  jeszcze było spoko ale bluzy wodniackie z kołnierzami nam nie pasowały. Wymyśliliśmy, że z wyjątkiem instruktorów będziemy nosić koszule granatowe z plakietką klubu. Można powiedzieć, że staliśmy się prekursorami takiego stroju, gdyż dziś takie koszule są w regulaminie mundurowym ZHP. Na zdjęciu 12 jest pokazana próba startu Moniki na nartach wodnych. Narty wodne były ciekawostką obozu. Nie wiadomo skąd się pojawiły, ale okazało się, że nasz ponton Gryf i silnik Wicher świetnie sobie radzą z narciarzem, pod warunkiem, że nie waży stu kilogramów. Tak wiec kilka lżejszych osób przy okazji robienia kursu płetwonurka nauczyło się jeździć na nartach.