Obóz szkoleniowy, j. Powidzkie, 2000:

Ósmy obóz klubowy w Giewartowie. Prawie taki sam jak poprzednie obozy, a jednak zupełnie inny. Pierwszy obóz, na którym nie było z nami Dziadka. Nasz instruktor odszedł na wieczne nurkowanie dwa miesiące przed obozem. Ciężko było prowadzić zajęcia nie mając tak potrzebnego wsparcia. Ale udało się na tyle, że wszystko przebiegło zgodnie z planem. Mając na uwadze iż kolejne obozy będziemy organizować także w Giewartowie, zainwestowaliśmy w infrastrukturę podwodną Powidza. Zamontowaliśmy drugą już stałą platformę. Trochę mniej na szczęście niż w roku poprzednim mieliśmy kursantów na pierwszą gwiazdkę bo tylko siedemnastu, ale za to jakich. To był pierwszy obóz Marysi, która na lata związała się z klubem i później bardzo długo pełniła funkcję skarbnika klubowego. Na tym obozie pierwszy stopień robił Sebastian, który dziś jest wybitnym nauczycielem i trenerem pływackim w naszym klubie. Były też inne osoby niepowtarzalne, że wymienię Hanię z którą każde nurkowanie było przeżyciem mistycznym. Nie ma z tego obozu zbyt wiele zdjęć, gdyż ciągle bardziej w tym czasie ekscytowałem się kręceniem filmów. Tych parę tu zamieszczonych dotyczy epizodu z wrzucaniem komendanta do jeziora, próbą otworzenia samochodu bez pomocy kluczyków oraz jakiś intensywnych prac buchalteryjnych.

Autor: Piotr Kowalski.