Obóz szkoleniowy, Kownatki, 1988:

Rok wcześniej na obozie w Zielonowie mieliśmy problem z przejrzystością wody, jeździliśmy po okolicy szukając jezior z lepszą widocznością. Odkryliśmy Kownatki. Miejsce miało niezaprzeczalne zalety: woda była klarowna, nad brzegiem jeziora znajdował się ośrodek wypoczynkowy, gdzie można było się wyżywić. Ośrodek z ładnym pomostem nadający się do prowadzenia zajęć. Na dodatek nad samym jeziorem Hufiec ZHP z Nidzicy posiadał dużą działkę świetnie nadającą się na rozbicie obozu. Załatwienie wszystkich formalności nie nastręczyło problemu. Latem ’88 roku rozbiliśmy tu nasz obóz. Miejsce nie okazało się idealne, trochę daleko było chodzić do stołówki ośrodka, jezioro miało tylko 30m głębokości, ale najpoważniejszym problemem okazały się komary, które żarły wszystkich bez opamiętania.

Wszystkie zajęcia przenieśliśmy do ośrodka. Atutem była duża świetlica z widokiem na pomost i jezioro. W świetlicy była kawiarnia, a to sprawiało szczególnie przy deszczowej aurze, że często prowadzący zajęcia czuwali nad ich przebiegiem zza szyb świetlicy.

Nie ma dużo zdjęć z tego obozu, tych parę przedstawia widok obozu oraz wyjazd w trakcie obozu na jezioro Pluszne, gdzie musieliśmy jeździć na zaliczenie głębokich nurkowań. Są tu też zdjęcia Jurka Figonia, który był naszym instruktorem przez wiele lat a na tym obozie po raz ostatni prowadził zajęcia przed wyjazdem na emigrację. „Jego obszerność” jak go nazywaliśmy miał w zwyczaju natychmiast po nurkowaniu głęboko zaciągać się papierosem, gdyż jak twierdził nie ma lepszego sposobu na sprawdzenie czy przypadkiem nie dostało się barotraumy.

Drugą ważną postacią w klubie i na obozie był Pangut, który wówczas skończył medycynę i został klubowym lekarzem. Po raz pierwszy na tym obozie  mógł oficjalnie stosować swoje oryginalne metody leczenia przeziębiania porannym chodzeniem boso po rosie.