Pod lodem

Nurkowanie na jeziorze Białym styczeń 2005

-Schodzę pod lód.
Jak to łatwo powiedzieć.
Zaraz dopadają mnie wątpliwości.
Czy dam sobie radę?
Nasłuchałam się tylu opowieści o pod lodowych nurkowaniach, jedna była straszniejsza od drugiej, a w opowieściach nurkowie herosi, wielkie nury przeżywają chwile zwątpień i załamań i robią się tacy mali.

A ja przecież nie jestem mocarzem, górą mięśni i nie przelewa się we mnie testosteron. Mogę wydawać się niepozorną i tak mała, że grad mógłby mnie wytłuc.
Wyobraźnia stanowczo nie ułatwia zadania.
Muszę być twarda.
Chociaż …dobre słowo otuchy też pomaga.

Skafander, butle, konfiguracja sprzętu, szelki, kołowrotki śruby karabińczyki -czy nie za dużo tego. Jeszcze nie jestem w wodzie a już się trudno połapać.
Dobra, przywiązali mnie do liny.
Jeszcze ustalić trzeba znaki i spadam, niema już odwrotu
Znak OK.
Tak chyba jest OK.
Zielona przestrzeń zamyka się nade mną, trójkąt przerębla robi się co raz mniejszy.

To jak pobyt w kosmosie, wyjście z promu Challenger i lewitowanie w przestrzeni. Może nie do końca tak samo. Temperatura otoczenia z pewnością jest podobna, no i jeszcze ta lina, jak linia życia, nadzieja na powrót do normalności.

Czas wykonać zadanie. Wkręcenie śruby w lód od spodu .
Tu ją wkręcę – miejsce wydaje się być dobre ale właściwie czym różni się od innych?

W wiercenie się w kosmos. To prawdziwe wyzwanie. Znowu to skojarzenia z pracą na promie kosmicznym .
Dlaczego ta śruba nie chce się wkręcać.
Szybciej sama wprawiam się w ruch obrotowy. Nie mam punktu podparcia wszystko jest takie niestabilne tylko ten strop lodu nad moja głowa trwa niewzruszony.

Śruba wkręcona kolejne, małe zwycięstwo.
Teraz przywiązać linkę z kołowrotka i płyniemy.
Boże, -dobrze że mam linę asekuracyjna, jak bym miała szukać przerębla tak jak uczą na kursach to …..

Wreszcie czuje że linka zahacza o markera, jestem w domy. Po chwili przerębel jest nademną a przy nim widzę znajome sylwetki, lina asekuracyjna przestaje być anonimowa
Robi się weselej. Bąble powietrza jak rtęć tańczą pod taflą. Widzę więcej szczegółów i szerzej jak gdyby horyzont powiększył się. Zaczyna mi się podobać.

Stoczyłam walkę ze własnymi emocjami, z najgłębszym wnętrzem mego jestestwa, z lękami o których istnieniu nie zdawałam sobie sprawy.

Czy wyszłam z niej pokonana?

Nie

Jedni mówią że nurkowanie pod lodem nie robi na nich wrażenia
Niektórzy co nurkowali twierdzą, że już wiedzą jak to jest i nie musza więcej.
Jeszcze inni mówią nie warto, ciemno zimno i niema co oglądać.
Nie wierze im. Lęk wyłączył im myślenie, nie zdołali jeszcze poznać siebie.
Ale czy ja już siebie poznałam, wiem już dużo ale pytań mam jeszcze więcej, więc muszę nurkować jeszcze i jeszcze.