Szczęśliwice, kwiecień 1975:

W kwietniu 1975 roku mieliśmy możność pierwszy raz zaprezentować się publicznie. W tym miesiącu przypada święto Hufca Ochota. Wówczas klub działał przy 105 WDHiZ w Hufcu Ochota. Program święta przewidywał festyn w Parku Szczęśliwieckim. Każda drużyna miała coś zaprezentować. Padł pomysł żeby zaprezentować harcerski klub płetwonurków w jakiejś atrakcyjnej formie. Pomysł był taki, że na staw wypłynie smok zrobiony z balonów do którego zuchy będą strzelać z łuku. Smoka będzie pod woda ciągnął płetwonurek. Jako klub dysponowaliśmy jednym pontonem a jeden z nas miał uprawnienia płetwonurka poza tym nie mieliśmy nic, w związku z tym raźno wzięliśmy się do roboty. Postanowiliśmy, że kolega AS pożyczy butle z automatem z pewnej instytucji a wcześniej zrobimy wizję lokalną i coś się wymyśli. Na wszelki wypadek poprosiliśmy Andrzeja Niemiatowskiego o wsparcie. Andrzej wówczas nie był jeszcze przewodniczącym KDP CMAS tylko działał w sekcji płetwonurków STAL-FSO. Trochę wcześniej przez przypadek zetknął się z naszym klubem i na wszelki wypadek postanowił czuwać nad naszą działalnością nurkową.

Wizję lokalną i próbę zanurzenia przeprowadziliśmy na gliniankach Szczęsliwickich dzień przed imprezą. Prezentowane zdjęcia są właśnie z niej. Na zdj. 1- ekipa klubu w swoim pierwszym składzie. Ciągniemy wózek z sprzętem, czyli z pontonem  i butlą na miejsce zbiorki. Butle z automatem udało się wypożyczyć z pewnej instytucji ale pod warunkiem nadzoru. Nadzór nad sprzętem prowadził pewien ważny pułkownik. Na zdjęciu widoczni są założyciel klubu. Drugi od lewej strony Dziubas – pomysłodawca. Trzeci od lewej AS- wkład merytoryczny. Czwarty od lewej Prezes – organizacja.

Na następnych zdjęciach widać przygotowania do nurkowania. My pompujemy ponton, AS ubiera się w skafander, reszta nurkujących to ekipa Andrzeja z STALi-FSO. W tle zgromadzeni gapie i pewien ważny pułkownik nadzorujący.

Wniosek z nurkowania był jeden, trzeba rozciągnąć poręczówką  bo inaczej smok będzie błądził po gliniance.

Następnego dnia na festynie rozpoczęliśmy według planu. Płetwonurek się zanurzył, smok wypłynął, zuchy naciągnęły cięciwy i….. Płetwonurek się wynurzył bo poręczówka była tak poplątana że nie sposób było płynąć. Na szczęście w ostatniej chwili udało się powstrzymać zuchy żeby nie zaczęły strzelać z łuków.

Po festynie w „Motywach” – tygodniku harcerskim – ukazał się reportaż. Była to pierwsza notka prasowa o naszym klubie. Tekst pod zdjęciem niezbyt związanym z nurkowaniem był trochę dwuznaczny „ …nurkowie przygotowują wyprawę do samego dna”.